środa, 25 lutego 2015

Braunschweig.

             Listopad 2014, bardzo ciepła Niedziela. 


 Stare kontra nowe. 


 Chyba najbardziej kolorowy sklep jaki widziałam, swoją drogą to New Yorker. 










wtorek, 3 lutego 2015

Wywody #1

        Lanie wody  było już kiedyś  na  blogu było ale potem zapomniałam o tym. Teraz mam trochę czasu to po    pstrykam na klawiaturze.


   Wielkimi krokami zbliżają się Walentynki a razem z nimi pełne kinowe sale, napalone nastolatki i przystojny aktor. Tak, zbliża się premiera „50 twarzy Grey'a’” Ale zacznę może od początku. Sama nie jestem jakąś wielką fanatyczną fanką serii. Oczywiście książkę przeczytałam  bo książki czytać lubię ale nie wyobrażałam sobie zaraz, że spotkam księcia z bajki który zmieni moje życie na zawsze.. Nie powiem, książkę czytało się przyjemnie i szybko. Pierwszą cześć zaczęłam czytać u lekarza (ah te długie kolejki mają czasem, swoje zalety  :D) a następnego  wieczoru już miałam ją całą przeczytaną. Jedyną rzecz  jaka nudziła mnie w książce były… sceny łóżkowe. OH MAMO jak to? Przecież one są najważniejsze? Doprawdy? Sytuacje, odczucia bohaterki, napięcie w danej sytuacji  jest interesujące. Opis stosunku jak dla mnie już nie zwłaszcza, że ciągle pojawiało się to samo. Po  którymś „ich razie” zaczęłam po prostu się nudzić i czekałam, żeby przestali i poszli dalej  ;)
Wiem, że wiele ludzi dość sceptycznie podchodzi do książki jako do fabuły. Ale mnie cieszy to, że ludzie (ok., zwłaszcza dziewczyny) zaczęły czytać książki. Że trzymały ten papierowy przedmiot w dłoniach i były nim zainteresowane. Nie telefonem, komputerem tylko książką. To tak jak z Harrym  Pottterem. Ludzie krzyczeli to ta książka miesza dzieciom w głowach. A czy przez ostatnie 20 lat dzieci z taką chęcią i zapałem czytały jakąś inną książkę? Odkładały wyżej wymienione komputery, telewizory i czytały książki. Ot tak, bo chciały i nie były do tego zmuszone. Ok., z „twarzami” jest trochę inaczej, wiadomo…. J Ale przecież, kobiety też chcą poczuć trochę „emocji”  ;)

   Teraz przejdę do filmu bo o tym chciałam generalnie napisać. Fala krytyki polała się na aktorkę wcielającą się w rolę Anastazji (w rolę wcieliła się Dakota Johnson), nie ominęła również  osoby najważniejszej  czyli samego Pana Greya' (JamieDorman). Nie będę tutaj pisała czy grali dobrze czy nie bo to można ocenić dopiero po zobaczeniu filmu. Każdy z nas czytając książkę, ma INNĄ wizje i INNY wizerunek danego bohatera czy danej bohaterki (bądź sytuacji). Więc NIGDY wybór aktorów nie będzie w 100% trafny bo zawsze znajdzie się ktoś kto powie, że dana aktorka/aktor nie pasuje mi do danej postaci.
W Internecie można przeczytać wiele komentarzy jaka to Dakota jest brzydka, nie podobna do Anastazji (?), staro wyglądająca(wtf?). Mnie akurat ona pasuje do tej roli. Nie wygląda jak Claudia Schiffer, bo nigdzie w książce nie było napisane,
 że byłą supermodelką. Ale gdyby producenci zaangażowaliby miss universe to chyba też nie było by to powiązane z samą Anastazją. Dziewczyna wygląda normalnie, wygląda na skromną, wydaje się być skromną patrząc na to że ani razu od ogłoszenia informacji że to ona ma grac Anastazje nie udzielała głupkowatych wywiadów nie odpowiadała na obrażające ją komentarze.  Już nawet nie będę komentowała sprawy koloru włosów, przecież je zawsze można przefarbować….
To samo ma się „Pana Grey'a”. Nigdy nie znaleźli by aktora idealnego.. Mnie akurat ten Pan za pierwszym razem nie zachwycił  ale  gdy zobaczywszy na którymś  zdjęciu jego "tajemniczy śmiech” przekonałam się do Niego. Nie jest to mój ideał na Grey'a ale zawsze mogło być gorzej.

Nie biegnę w Walentynki do kina bo sama idea tego święta  wydaje mi się  trochę naciągana  ale film na pewno obejrzeć.

.

Druga sprawa to wieczny problem Pani Anny Lewandowskiej. Problem dla innych bo sama Pani  Lewandowska go chyba nie posiada. Media rozpisują się o walce Lewandowskiej i Chodakowskiej. Pytają się która jest lepszą trenerką Polek itd. Itd. Maszyna sama się nakręca….
To tak jak by powiedzieć, że w kraju może być tylko jedna piosenkarka popowa. Może ich być kilka tak samo może  być kilka trenerek. A i same zainteresowane jakoś mało się na ten temat wypowiadaj. 
Nie znam osobiście Anny Lewandowskiej ale nie wiem dlaczego tak wiele ludzi ma o niej taką złą opinie. Zabrana im coś czy jak ?
Na samym wstępnie powiem, że nie jestem fanką Pani Lewandowskiej. Chodzi mi raczej o komentarze które pokazują jak inni lubią zaglądać innym w kieszeń i w łóżka. Na przykład wzięłam Panią Lewandowską bo jej osoba jest na czasie i  bardzo często opinie o niej pojawiają się w sieci. Nie bronie jej, nie pochwalam, nie znam, nie jest to post sponsorwoany  (;p) po prostu to moje zdanie...

   A oto moja lista najdziwniejszych według mnie „problemów” ludzi do Anny Lewandowskiej.
a)      Wybiła się na sławie męża. Oczywiście, od zawsze znane nazwiska sprzedaj się lepiej. Nikt  tutaj nic nowego nie odkrył. Dzieci znanych aktorów zawsze jakimś  dziwnym trafem trafiają do filmów a dzieci polityków są twarzami internetu. Pani Ania się na mężu nie wybiła. Wykorzystała sytuacji o tyle. A jeżeli tak bardzo kogoś denerwuje to, że ma bogatego męża bo to też ludzie często piszą to czemu sobie sami takiego nie znajdą? 
b)      Porównują stare i teraźniejsze zdjęcia Ani można zobaczyć ze poprawił się układ jej zębów.  I pod takim porównaniem widzimy „bogaczka”  „bo ją stać” ”bo ma zęby to się więcej uśmiecha” no proszę…. Sama wyprostowałam sobie zęby za prawie 2, 5 tys euro i co? Czy to znaczy ze już jestem „bogaczem” chwalącym się kasą? Takie są ceny.  Sama tez od momentu kiedy moje żebyś stały się proste częściej pokazuje je na zdjęciach  bo po prostu wiem ze nie odstraszam ludzi uśmiecham. Ale tak, jestem „bogaczka” (tak to też kiedyś widziałam na necie):D 
c)      Ona nic nie osiągnęła, Ba wystarczy wpisać jej nazwisko i imię w google  a już wiemy co osiągneła. I sadze ze nie jeden człowiek zainteresowany jej dziedziną sportu podziwia jej osiągnięcia. Oczywiście dla mnie szarego człowieczka który o karate wiec tyle co nic nazwiska dobrych w tej dziedzinie nic nie mówią. To tak samo jak  dla innych nazwiska  Kwiatek czy Jegierski(jesteś ciekawy sprawdź w necie ;p). Jest wiele dziedzin które nie są mniej  znane tak niż piłka nożna czy siatkowiak, ale ludzie, nasi ludzie odnoszą tam sukcesy i Lewandowska jest jedna  nich. Gdzie pewnie duża liczba tak mówiących nie często uprawia jakiś sport.
d)      Zjadła śniadanie za 40 zł…. Boże widzisz i nie grzmisz… Ktoś zebrał  ceny składników owego śniadania a przecież te składniki zazwyczaj starczają na kilka śniadam. Patrząc na to ile wynoszą ceny produktów to ja jem droższe śniadania niż Lewandowska, jupi. (np. jedno opakowanie Łososia w plasterkach kosztuje około 3, 5 – 5 euro wiec już mamy ok 20 zl). Ba czasem nawet gdy wychodzę z koleżankami na  miasto płacę za śniadanie około 10 euro. Tak, to znak ze jestem  bogaczem.
e)      Zagrała w reklamie………….. No chyba logiczne ze w reklamach zazwyczaj występują ludzie znani. Poza tym nie reklamuje (jeszcze) Biedronki tylko Nike a to chyba różnica (no ok, jeszcze reklama Play’a ale widzę  w tym nic złego).
f)        Ah i na koniec najlepsze.. „B ona nie ma kredytów i dzieci” A czy dzieci to przymus ? Ktoś chodził i rozdawali  dzieci mówiąc ”masz je wziąć i wychować bo tak ci mówimy!” Tak samo z kredytami. Każdy robi co chce . Wiem ze ludziom jest ciężko zwłaszcza w dzisiejszych czasach no ale ludzie bez dzieci i bez kredytów nie są  winni tego ze inni je maja. Każdy sam wybiera swój los, i każdy sam kieruje swoim życiem.

Oczywiście, że zgadzam się ze wszystkim, co Anna Lewandowska mówi, bo nie jest jakąś Panią Bogiem a ja nie jestem jej wierna fanka. Akcja „Stop zwolnienia z w-f” jest dal mnie troszkę źle zrozumiana. Bo nie jest wina uczniów ze nie chcą ćwiczyć na w-f tylko winę ponosi nasz system szkolnictwa. Sama na w-f grałam albo w kosza prze 2 miesiące, albo w siatkę 2 miesiące, potem znowu w kosza i tak cala szkole.  A  do siatki nawet nie dorzucałam piłką  i dlatego za w-f nie przepadałam.
.
Nie jestem ani wielka fana Pani Chodakowskiej ani Lewandowskiej. Sadze ze i jedna i druga po prostu wykorzystuje swoje 5 minut. Żadna z nich nie zachęciła mnie do ćwiczeń, bo do ćwiczeń  zmotywowałam się, gdy zobaczyłam  moje chudnące koleżanki. Ale wiem ze obie te panie pomogły wielu kobietom wyjść  z domu i zacząć się ruszać, po prostu zmieniły ich życie na lepsze i chyba to najbardziej powinno się liczyć. Powinny się liczyć uśmiechy  na twarzach ich fanek a nie to ile maja kasy na koncie, czy maja bogatych mężów i czy jędza śniadania za ileś tam . Tutaj najbardziej krytykowana jest Pani Lewandowska, ponieważ ma znanego męża. Ciekawe czy było by tak samo gdyby znanego męża nie miała. To nie mąż  biega z fankami , nie motywuje ich, nie udziela rad  tylko ona sama, wiec nie wiem w czym tak bardzo jej pomogli. Na 100% pomógł jej też Internet bo przez niego można dojść do dużej ilości ludzi, ale akurat dostęp do neta mamy wszyscy.
Powtarzam, żeby  nie było, nie bronie nikogo, użyłam tylko przykładu  Pani Lewandowskiej bo jest na czasie, duszo się o niej czyta, gdyby pisali tak często o kim innym to napisała bym o kim innym.   Wiec proszą nie pisać, ze jestem jej jakąś wielka fanka, czy cos bo tak nie jest. Nie rozumiem po prostu  dlaczego tak wiele ludzi jej nie lubi a jeszcze więcej z chęcią zagłada jej do portfela. Przecież powinno się tylko liczyć to co robi dla sobie i swoich fanek.

 I na samym końcu powiem ze osobiście, jak mam być szczera, figura Pani Chodakowskiej mi się nie podoba. Jest za mocna, ja nie lubię wysportowanych ciał.   Bardziej przemawia do mnie sylwetka Pani Lewandowskiej. Ale to sprawa gustu a o gustach się nie dyskutuje, wiadomo.




Tematów do wywodów jest jeszcze wiele.. Nie wiem czy kiedyś je tutaj poruszę. Pisanie na klawiaturze komputerowej doprowadza mnie do szału (podziwiam tutaj ludzi którzy z komputerami pracują), Błędów i literówek jest pewnie wiele ale nie mam siły teraz tego sprawdzać. Przecinki pewnie są tam gdzie nie powinny.. A na koniec..


Chcę ograniczyć jedzenie słodyczy a wygląda to tak :




Ps. Ograniczam słodycze, nie rezygnuje  z nich całkowicie. Nie zjem całej paczki chipsów przy filmie, zjem tylko pół. Nie zjem codziennie po jednym PrincePolo, zjem co drugi dzień.