wtorek, 30 kwietnia 2013

Pocztówki.

Pamiętacie gdy pisałam o kolczykach? Ich kolekcja od tego czasu się nie powiększyła. Mam jednak kolekcję która powiększa się cały czas. Pocztówki bo o  nich mowa zbieram od dzieciństwa. Na początku sama kupowała sobie pocztówki z miejsc które zwiedziłam. Później namawiałam znajomych aby mi je wysyłali z wakacji bądź miejsc zamieszkania. Ale od momentu kiedy dowiedziałam się o Postcrossing'u moje życie pocztówkowe nabrało większego tempa ;) 
Obecnie moja kolekcja liczy około 300 kartek  co jest dość małą liczbą w porównaniu do innych ale wiadomo - kartki zbieram dla siebie a nie dla licz i miejsca w rankingu. 

Z pocztówkami zwiedziłam około 35 krajów (28 z postcorssingiem). Również według  portalu najwięcej kartek wysłałam do Rosji a najwięcej odebrałam z USA. 

Jeśli chodzi o ilość wysłanych i odebranych kartek w programie to kreuje się to tak (jedna do Rosji ciągle idzie...) : 

Kartki z programu. 


Kilka wybranych kartek z  Postcrossingu. Nie są to najładniejsze kartki. Po prostu ładnych te miałam zeskanowane już. 

Gdzieś w Rosji. 

 Moskwa/Rosja. 

 Hong Kong/ Chiny

Alaska/USA

Bułgaria

Kartek odebranych od znajomych, Au Pair, klubowiczki i doręczone mi osobiście posiadam około 74. Tutaj zdjęć nie dodaję gdyż nie wiedziała bym którą kartkę dodać bo wiele jest pięknych. 

 Kartki od znajomych. 

Kartek kupionych samodzielnie z miejsc które zwiedziłam posiadam chyba 130. Ale pewnie w domu też gdzieś leżą kartki które nie zostały policzone. 

Od Bałtyku aż po Tatry ;) 

Ja osobiście staram się wysyłać takie kartki do ludzie jakie ja chciała bym dostać czyli miasta bądź góry. Cztery wysłane kartki z programu. 

 Münster/ Niemcy. 

 Śnieżka/ Karkonosze/ Polska

 Frankfurt/ Niemcy 

Bielefeld/ Niemcy. Z Bielefeldu kartek wysłałam sporo gdyż tam mieszkałam najdłużej. 

Posiadam także małą kolekcję pocztówek publikowanych na łamach Gazety Wrocławskiej pt "Mosty Wrocławia", 









I Rynek we Wrocławiu. 

I na koniec pocztówka z mojego miasta rodzinnego która  nie przedstawia miasta ale tak czy siak jest piękna. 


I z racji takowej, że jestem na wizji bardzo dziękuję wszystkim Au Pair oraz klubowiczką "klubu Polski" za wysłanie pocztówki do mnie ;)


Wszystkie kartki. Gdzieś tam leży moja najdroższa kartka za którą zapłaciłam 6 zł. Kartka z EURO 212 ;) 


Słów kilka na zakończenie ! 
Przepraszam, że to mówię ale w Polsce nigdy nie było by mnie stać na wysyłanie kartek. Powyżej 4 zł na jedną pocztówkę? Ktoś chyba oszalał. Jak człowiek zarabiający 10 zł na godzinę może wydać 4 zł na pocztówkę. Tutaj wysłanie kartki do wszystkich krajów świata kosztuje 0,75 centów. Nie, nie przeliczajcie ile to jest zł gdyż ja te 0,75 centów traktuję jak 0,75 groszy w Polsce. Nie wyobrażam sobie Niemca który płaci 4 euro za znaczek ;D Choć przeliczcie sobie - i tak wyjdzie taniej. Kartka po Niemczech kosztuje 0,45 centów więc mniej niż gumy do żucia ;)
Jeżeli kiedyś będę musiała niestety wrócić do kraju to wysyłanie w ramach Postcrossing'u będę musiała zakończyć gdyż po prostu nie będzie mnie na to stać.


środa, 24 kwietnia 2013

Brema.

Brema  – miasto położone nad rzeką Wezerą  w odległości ok. 60 km od jej ujścia do Morza PółnocnegoBrema jest dużym ośrodkiem przemysłowym i jednym z największych portów morskich Niemiec. Ośrodek handlowy (banki, siedziby wielu spółek i firm); akwarium morskie, ogród botaniczny./ troszeczkę z wikipedii/. 


 Pierwsze co ujrzałam to wiatrak. Jedyny ocalały młyn wiatrakowy z 8, które wybudowano w Bremie na przełomie XVII i XVIII w. Dwukrotnie spłonął (w 1832 r. i 1898 r.) i dwa razy został odbudowany. Jeszcze do roku 1950 produkował mąkę. Obecnie mieści się w nim restauracja.



Miejsce gdzie starość łączy się z młodością. 


 Okolice Starego Miasta. Sklepy te samo co w każdym innym mieście Niemiec. Tramwaje niskopodłogowe, BackFactory zamknięte w Niedzielę. Ot co. 



Deptak. Wiadomo ja wody się boję więc 5 minut mi wystarczyło aby postać na moście. 

Później wybraliśmy się na Böttcherstraßeuliczka z lat 20. XX wieku. Wąska, ciemna czyli taka jakie lubię. Ale plaga turystów mnie przeraziła i raczej polecam wam dzień inny niż Niedziele jeśli chcecie zwiedzać. 




 U góry znajdowało się muzeum aczkolwiek za wejście trzeba było zapłacić więc podziękowałam ;) 





Stare Miasto. Rynek dość piękny aczkolwiek nie posiadam na aparacie zdjęcia ogólnego. Poza tym tłumy turystów psują widok. Posiadam natomiast takie zdjęcie na analogu więc za pewne kiedyś się pojawi. 

 Pierwsze co zobaczyłam to zwierzęta. (?). Pomnik „Czterech Muzykantów z Bremy” - jest to jeden z charakterystycznych obiektów Bremy. Pomnik nawiązuje do baśni braci Grimm. (Tak, bracia Grimm to też Niemcy).  Baśń ta opowiada o przygodach czterech zwierząt (osła, psa myśliwskiego, kota i koguta), które zostały zmuszone do ucieczki z dotychczasowego miejsca zamieszkania i razem wędrowali po świecie w poszukiwaniu nowego mieszkania. Zwierzętom udało się zdobyć nowe lokum dzięki wspólnemu „śpiewaniu”. Motyw wędrujących muzyków łączy się z tradycją bremeńską. Już od XIV wieku miejscy muzykanci grali hejnały z wieży kościelnej lub przygrywali przy okazji różnych świąt. Muzykanci miejscy, podobnie jak w baśni Grimmów, często przyjmowali do swego grona wędrownych grajków.


 Kawałek Ratusza i kościół ewangelicki Najświętszej Maryi Panny. 

Wiadomo kościoły lubię zwiedzać ale zdjęć zazwyczaj w nich nie robię gdyż mój sprzęt fotograficzny tego nie załapie. Aczkolwiek mam nadzieję, że to zdjęcie pokazuje piękno tego co ujrzałam w środku. Taniec kolorów. 

Gotycki ratusz z XV wieku z fasadą w stylu renesansu wezerskiego  (tutaj sprawdzamy co to jest renesans weserski (wikipedia). 

I jedna z ważniejszych rzeczy do zobaczenia w Bremen. 

Posąg Rolanda, bohatera "Pieśni o Rolandzie" Podobno jeden z najstarszych posągów Rolanda w Niemczech. 2004 posąg wraz z ratuszem został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Cześć to ja ;) 

Tutaj widzimy kawałek Ratusza oraz romańską katedrę św. Piotra. 

Wieża katedry bliżej. 

Zakamarek za ratuszem. 

 Oddalając się od Starego Miasta widzimy jeszcze dwie dość interesujące (mnie) uliczki. 
A odwracają się widzimy znowu 

katedrę ;) 

Idziemy dalej gdyż chcemy chcemy zobaczyć najważniejszy punkt wycieczki czyli : 

Schnoor - stara dzielnica rybacka. Dziś to zaledwie kilka uliczek, miejsce bardzo urokliwe. Najstarsze zachowane domki pochodzą z XV wieku.

Stylowe skrzynki pocztowe i sklep świąteczny otwarty cały rok. Mikołaj jakiś taki nijaki ale ważne, że widzę go w Kwietniu ;) 

Już czuję się jak w raju ! :) 








No i najważniejsze. Bremen to miasto Beck'sa. A jak wiadomo to moje ulubione piwo ;) 

 Gdybym miała dziecko na 100% bym mu coś takiego zakupiła. 

 Widać, że motyw tych bohaterów bardzo mocno związał się z miastem. 




Ok, czas powoli zobaczyć coś o czym może nikt nie napisał w google czyli codzienność. 

 Wiosna jak widać. 



 Interesujące. 

 Trochę nowoczesności. 



Powoli kończymy wędrówkę. Kierujemy się do auta. Wiadomo im bliżej dworca tym brudniej, bardziej śmierdzi i jest po prostu źle. 
 I za pewne po dniu mieszkania tutaj coś przejechało by mnie na pasach. 




Dziękuję, że dotarliście ze mną aż tutaj czyli do końca wycieczki. Na początku myślałam aby podzielić wszystko na dwa osobne posty ale znacie mnie- nie potrafię tak. Ale mam nadzieję, że się kiedyś nauczę i moje relacje będą jakoś bardziej miały ład i skład.