środa, 25 kwietnia 2018

Morskie Oko

   Na wstępie powiem, że ten post będzie trochę z przymrożeniem oka w końcu lepiej obrócić niektóre rzeczy w żart niż brać je na serio. Dwa:  mój spacer nad Morskie Oko odbył się bardzo dawno temu czyli latem ale taka ze mnie blogerka jak widać. Trzy: dodaje tylko zdjęcia ukazujące piękno gór. Zdjęcia tłumów i tego jak ludzie zachowują się w górach dodawałam na instastory, może i kiedyś pojawią się i tutaj ale wątpię. 
   
   Nad Morskim Okiem już kiedyś byłam, dawno jakieś dziesięć lat temu, to były czasy gdy Morskie Oko nie było groźnie niczym K2 a droga (asfaltowa) była normalną drogą a nie najgroźniejszą trasą w kraju. Dla przypomnienia, po 16ej porą zimową może robić się ciemno, może być śnieg, potrzebna będzie latarka a co najgorsze trzeba będzie zejść o własnych siłach gdyż powozy konne już wtedy nie kursują. Wiem, może być ciężko, dzwonienie po TOPR czy Policję oczywiście bardzo uzasadnione ;)


   Posiadając wiedzę o której parking na Palenicy Białczańskiej robi się pełny  miałam ambity plan wstać o 3 nad ranem, żeby koło 4 30 już tam być. Ale z racji takiej, że miał być to nasz "luźny" dzień na parkingu pojawiliśmy się ok 7 10... i to był nasz błąd ! Parking był zapełniony byliśmy jednymi z ostatnich parkujących na nim . Wiadomo, że lepiej było by wybrać się transportem miejskim ale szkoda, że takiego nie ma. Znaczy coś tam jest ale rozkładu w internecie nie znajdziemy, pory kursowania dość późne... Generalnie chaos. Można na bogato taxobusem ale jego cena opłaca się dopiero powyżej kilku osób. Dobrze ale już jesteśmy na parkingu. A tam cena 25 zł za dzień. Czy ja już kiedyś mówiłam, że w Bawarskich Alpach jest taniej ? Tak mówiłam, nie będę powtarzać. 

   Ah no i zapomniałam dodać, że droga z Palenicy do Schroniska to około 7 km bo tego niektórzy nie byli świadomi. W dwie strony daje nam to ponad 14 km a chcąc np obejść Morskie Oko wokół bądź zahaczyć o Czarny Staw pod Rysami daje nam prawie 20 km. Wiem, ciężka przeprawa. 
   
   Co do samej asfaltowej drogi nic nie mam. W Niemczech takie drogi potrafią prowadzić na same szczyty w niższych pasmach górskich. Ułatwia to spacer z małymi dziećmi które są jeszcze w wózku bądź osobą niepełnosprawnym.  Ale gdy widzę pełne powozy konne i nie, nie siedzą tam osoby starsze/ chore /  małe dzieci  to krew mnie zalewa. Ja rozumiem, że są choroby których nie widzimy  "na oko" i to doskonale rozumiem ale ja piszę tutaj o osobach ZDROWYCH. I nie powiecie mi, że te tysiące ludzi które dziennie pojawiają się nad Morskim Okiem i korzystają z podwózki są chore.. Ale trochę faktów:
a) Ludzie czekają na te powozy w kolejce. I nie jest to jakaś mała kolejka to są ogromna kolejka czekających ludzi.. Na logikę to nie jest wejście Rysy, zamiast czekać 40 minut w kolejce można przejść już połowę trasy. 
b) Powozy jadą powoli. Jadą powoli to wiadomo i za każdym zakrętem (szłam skrótem ) byłam szybciej niż powóz. Może po prostu chodzę szybko ciężko mi to stwierdzić ale różnica w czasie pójścia pieszo a jechania powozem nie jest ogromna. 
c) Ja wiem, ze każdy robi jak uważa. Jeżeli takie powozy istnieją to ja rozumiem, że ludzie mogą chcieć nimi jeździć. Każdy robi jak uważa za słusznie, wydaje swoje pieniądze jak chce. Teoretycznie nie powinnam takich ludzi oceniać i nie robię tego (dobra nie aż tak dosłownie ) ale argument który słyszę najczęściej to "Kiedyś konie pracowały w polu i miały ciężej więc ta praca jest dla nich lekka". Jasne kiedyś. Kiedyś i ludzie pracowali w polu, wszystko musieli stworzyć aby mieć co do garnka wsadzić. Teraz świat poszedł do przodu, pracują za nas maszyny, jedzenie mamy podane pod nos i "odpoczywamy". Może i dajmy odpocząć zwierzęta . Dobra, wiem że nie w każdym zakątku świata tak jest i wiem, że niektórzy dalej muszą ciężko pracować ale mowa jest o czymś innym aktualnie. Po wprowadzeniu Meleksów czy innych cudów techniki górale dalej będą mieć prace. Wiadomo, że klimat miejsca zmieni się nieodwracalnie ale wybierzmy mniejsze zło. Ah i "Jak te konie znikną z Morskiego Oka to pojadą do rzeźni". Nie będę komentować. 

   
   Ale dobra już zaszliśmy nad Morskie Oko! Widoki nieziemskie i nie ma co na ten temat dyskutować. To jest magia ! I nie ważne jak denerwują nas inne sprawy ten widok wszystko wynagradza. Tak i wtedy sobie pomyślałam "Na co ja się przejmuje tymi innymi ludźmi, przyszłam tutaj dla siebie i dla tych widoków". Naprawdę szkoda nerwów. Szybko zjadłam naleśniki w schronisku i ruszyłam wokół MO i pod Czarny Staw pod Rysami. 





Tam naprawdę jest pięknie ! 


Morskie Oko z góry


w tle Rysy 



   Około godziny 11 30 wróciłam pod schronisko i to co tam zobaczyłam przeszło moje nie wiem oczekiwania ? "Plaża " przy wodze była zapełniona niczym ta w Milenie! Na serio jak ktoś był w Mielnie i wie jak to wygląda w sezonie to nad Morskiem Okiem wygląda tak samo, szybka ewakuacja.

   Wracając skręciliśmy w prawo  w leśną ścieżkę w kierunku Schroniska w Dolinie Roztoki. Na samym początku pomyślałam ,że chyba wybraliśmy złą drogę gdyż po drodze nie mijaliśmy nikogo ! Doszliśmy do schroniska a tam 15  (dosłownie piętnaście  ) osób plus pracownicy schroniska. Cisza, spokój to ja rozumiem.



I jeszcze kilka słów na koniec:
d ) Nie przeszkadzają mi tłumy ludzi które nawiedzają Tatry. Każdy ma prawo po nich wędrować ja, Ty czy sąsiad. Często porównuje Tatry do Alp ale Alpy (te Bawarskie czy Tyrolskie) są po prostu większe. Nawet jeżeli przyjedzie tam na jeden weekend 4 razy więcej ludzi to i tak zostaną "rozłożeni " na większym terytorium. Dlatego, podczas długiego majowego weekendu na szlaku mogłam mijać tylko kilka osób. Wiadomo, że są punkty gdzie skupiska ludzi są większe np schroniska, jeziora czy atrakcje typu np Zamek Neuschwanstein. To co działo się przy zamku pobiło  na głowę Morskie Oko, dzikie głośne tłumy, również powozy konne zapełnione ludźmi bądź podstawione autobusy pełne turystów wiozące ich spod zamku do miasta.
Chodzi mi zachowanie ludzi. Nie każdy musi być miłośnikiem wędrówek bo może po prostu wybrać się w dane miejsce na weekend na spacer z rodziną. Ale warto ubrać odpowiednie obuwie, nie po to, że tak trzeba bo góry ale po to żeby wrócić do domu beż niemiłych niespodzianek na stopach.  Zabrać kurtkę bo nie wiadomo kiedy spadnie deszcz. Warto zapoznać się z terenem gdzie jedziemy (najprościej w google) i nie po to, żeby udawać mądrale. Ale, żeby w razie "W" wiedzieć gdzie się znajdujemy. Wato zachować czystość, a śmieci zabierać ze sobą jeżeli nie ma śmietników bo nikt nie lubi przebywać w brudzie poza tym ciągle trzeba pamiętać, że w górach jesteśmy gośćmi. Zachowujmy się tak aby nie przeszkadzać innym, bo też nie chcemy żeby ktoś przeszkadzał nam prawda ?
   Teoretycznie te wskazówki nie tyczą się tylko gór ale każdego miejsce w które się wybieramy. Ale czy tylko ja widzę, że im większy tłum turystów tym ludzie zapominają o dobrych manierach i rozumie ? :)

e) Alkohol. To temat rzeka jedni krzyczą , że w górach powinien być zakaz, drudzy nie a trzecim jest obojętny . Nie mam nic przeciwko wypiciu "piwka " gdzieś na szlaku czy w schronisku zwłaszcza po ciężkiej wędrówce wiemy jak dobre jest zimne piwo. Niemcy piwem stoją i na to nie ma dyskusji ale widziałam że np nad Morskim Okiem stawiają specjalny "punkt " z piwem . Dopóki ktoś wypija do smaku, nie śmieci, nie zatacza się i jest krótko mówiąc "nie nawalony" nic nie można nikomu zabronić. Ale gdy taki Sebix wypije za dużo, śmieci, przeszkadza innym a co najważniejsze może zagrozić sobie zwłaszcza w górach bądź innym to temat wygląda inaczej .Ale mam ogromną nadzieje, że takich ludzi jest mniejszość.

wtorek, 30 stycznia 2018

Kasprowy Wierch

   Plan był prosty. Wyjść wcześnie żeby nie było tłumów. Sama byłaś już kiedyś na Kasprowy ale pogoda wtedy nie była za ciekawa, na chwile pokazał się góry a tak to chmury i chmury. Tym razem było lepiej ale wiadomo w górach pogoda zmienia się co 15 minut, zmieniłam też trasę żeby było bardziej ciekawie.  
   Zaparkowaliśmy (za darmo uf - Janusze na wakacjach wiadomo) gdzieś niedaleko Wielkiej Krokwi i ruszyliśmy w stronę Kuźnic. Na miejscu byliśmy o 7 i to co tam zastałam było horrorem, komedią i kabaretem w jednym. Kolejka była jeszcze nie czynna a ludzi było w cholerę.. Na serio nie że jakaś tam kolejka ta kolejka była ogromna ... Mijałam ją i mijałam i nie było końca. Nie wiem ile Ci ludzie czekają na wjazd ale sądzę że szybciej było by wejść na Kasprowy o własnych siłach (mówię tutaj o osobach sprawnych, dorosłych  nie  o osobach które z Kasprowego wędrują dalej, starszych czy dzieciach  więc się nie czepiajcie ) . Swoją drogą to co zobaczyłam w Kuźnicach było niczym przy Morskim Oku ale o tym kiedy indziej. Ah no i jeszcze podszedł do nas góral : 
- "A Państwo na górę, mogę zająć kolejkę". 
Czyli już zagadka rozwiązana. Ty idziesz na śniadanko, ktoś stoi za Ciebie w kolejce trzy godziny po czym wracasz, płacisz dudki i jedziesz. I ktoś mi powie, że Polacy nie są mistrzami biznesu ? 
   Potem cyrk przy budkach TPN. Powinni wprowadzić bilety internetowe szybciej by to szło. 



   Ruszyliśmy w stronę Hali Gąsienicowej. Do pewnego momentu było dobrze. Ludzi dużo ale nie aż tak żeby marudzić.  Ale im bliżej Murowańca tym gorzej. Hałas, tłumy, hałas nie moje klimaty dobrze że widoki piękne.  Murowaniec niczym knajpa, piwo się leje, ludzi opowiadają jak to są zmęczeni bo to tak daleko od pensjonatu, toaleta kosztuje dużo dalej piwo się leje. Pieczątka do GOTki jest idziemy dalej.


Czarny Staw Gąsienicowy 1624 m.n.p.m

   
Po drodze widoki piękne nie ma co zaprzeczać, w końcu jestem tam gdzie powinnam. Nie mówię , że jestem jakimś wielkim "człowiekiem gór" nie idę szybko, nie ma sprzętu z najwyższej półki ale kocham góry i to chyba najbardziej się liczy. Po drodze widzę ludzi takich ja jak który wiedzą po co tam są. 



   No i jest. Kasprowy Wierch 1987 m.n.p.m. Widoków na początku nie ma ale klimat był. Teraz takie info, że w Kuźnicach gdy byliśmy na dole było 28 stopni. Na górze jedynie 4. Tak to taka jak by lekka zmiana klimatu. My wyciągamy bluzy, kurtki i jesteśmy szczęśliwi. Niestety inni nie mieli tego szczęścia. Przyjechali na górę myśląc, że jak lipiec to lato a tutaj taki pikuś. Restauracja (restauracja nie? ) pełna. Gdzieś na schodach znaleźliśmy miejsca żeby zjeść nasze zapasy i w drogę.





   Pamiętam , gdy pierwszy raz zobaczyłam ten widok wyłaniający się za chmur.  Nie sądziłam, że takie piękne miejsca mogą istnieć. Wtedy wracaliśmy zielonym szlakiem pod kolejką to tym razem chciała sobie coś urozmaicić. Ruszyliśmy  czerwonym szlakiem w stronę Kopy Kondrackiej żeby przed nią skręcić w Dolinę Kondratową.  Wyczytałam w internetach, że ta droga jest lekka ale jakoś no. Nie było łańcuchów, drabinek ale czasami trzeba było przejść po skałach więc jak ktoś tego nie lubi to odradzam chociaż dzieci dawały spokojnie radę. Ale co tam ciężka droga gdy widoki mówiły nam "kochasz nas".  Szlak raz prowadził polską stroną Tatr raz słowacką - takie otwarte dranice to ja rozumiem.
Jak już pisałam było zimno więc nie bardzo chciało wyciągać mi się aparat dlatego też zdjęcia z telefonu. 


Dolina Cicha, Słowacja 





   Przed Kopą podszedł do nas chłopak z pytaniem "Czy na ten Giewont to daleko bo on już był na Kasprowym i to tak trochę daleko ale jak już jest na górze to zaliczy wszystko za jednym razem". Z nim była dziewczyna plus dwójka dzieci. Mam nadzieje że jednak zeszli na miasto. 
   Dwa. Spotkaliśmy po drodze chłopaka który szedł w przeciwnym kierunku niż my. Opowiedział nam że na Giewoncie też nie lepiej. Ludzi tłum, a on schodząc stał w kolejce bo jedna z turystek odkryła w sobie lęk wysokości a jak wiemy tam są szlaki jednokierunkowe więc pewnie nie było ciekawie. Czy tylko ja nie mam w planach wchodzić na Giewont skoro znam swoje lęki no nic nie mnie to oceniać. 
   
   Widoki po zejściu w Dolinę też niesamowite. Aż zal było wracać. 


   W planach na "kiedyś" mam jeszcze Czerwone Wierchy i mam nadzieję, że kiedyś się uda. I to nie jest tak, że ja tych ludzi krytykuje za zły ubiór - w końcu to nie ja marznę tylko oni, za złe zachowanie - widać po nich co wynieśli niektórzy z domów ale o brak podstawowej wiedzy gdzie idą i tak naprawdę po co. Ostatnie dwa lata byłam w Aplach i tam panuje inna atmosfera. Wiadomo Alpy są większe co za tym idzie ludzie nie są skupieni w jednym miejscu a i tam zdarzają się Grażyny i Janusze ale jednak w mniejszej ilości. Zakopane to chyba na inny post. Jedyne co tam sie liczy to kasa, ulice zawalone chińskim badziewiem a ludzie zachowują się jak w Milenie na deptaku, wieczna impreza. No i ceny.... na serio w Alpach jest taniej :)  Ja wiem , że na czymś trzeba zarobić (czyt, na wszystkim ) ale patrząc ile zarabia przeciętny Kowalski to zastanawiam się skąd Ci wszyscy ludzie mają kase na to.
   Wszystko to co opisałam wyżej to pikuś. Najważniejsze dla mnie były góry i to dla ich piękna tam pojechałam . Było warto.

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Auschwitz I / Auschwitz II – Birkenau

"Gdyby istniał Bóg, to na pewno nie pozwoliłby aby ludzi wtrącano żywcem do pieca, a małym dzieciom roztrzaskiwano główki karabinami, albo pakowano do worków i gazowano."
"Kto tego nie widział nigdy w to nie uwierzy". 
Pamiętnik Rutki Laskier
   


  Są miejsca na świecie które trzeba zobaczyć. Ale nie dlatego, że są piękne ale dlatego że ukazują nam historię która może być dla nas niewyobrażalna. I gdyby nie takie miejsce jak to można by pomyśleć że pewnie żeby to wymysł wyobraźni bądź wyolbrzymianie ludzkiej tragedii. 
  Więcej na temat niemieckich (niemieckich , nie polskich nie dajmy manipulować faktami ) obozach pracy i obozach zagłady poczytajcie na auschwitz.orgdzieje.pl czy nawet na wikipedii.  Nie chce Wam pisać o tym kiedy je utworzono i w jakim celu. Nie chce Wam pisać ile istnień ludzkich poniosło śmierć w takich miejscach . Chce Wam napisać swoje odczucia i spostrzeżenia. 

   Do zwiedzenia takiego miejsca jak Auschwitz trzeba dojrzeć a decyzję o pojechaniu w takie miejsce trzeba podjąć samemu. Dlatego też uważam, że wycieczki szkolne i tego typu wyjazdy nie mają racji byty. Młodzież najczęściej nie jest zainteresowana tym co tam zastają, często wolą posłuchać muzyki przez słuchawki, pośmiać się czy poplotkować (sama widziałam kilku chłopców z jednej wycieczki którzy bawili się telefonami które najwyraźniej były ciekawsze). W samym też regulaminie Muzeum istnieje wzmianka  iż nie poleca się zwiedzania Muzeum osobą poniżej 14 roku życia. Oczywiście nie chce wrzucać wszystkich do jednego worka bo wierze w to, że istnieją osoby dojrzałe na swój wiek które potrafią się w takich miejscach zachować i chwała im za to.
   
  Przed pojechaniem do Auschwitz przeczytałam dużo książek, wspomnień osób które przeżyły obóz zagłady bądź ich wspomnienia uchowały się gdzieś na kartkach papieru. I wiecie co, pomogło mi to. Będąc w Auschwitz czułam się, jak bym znała to miejsce. Trochę dziwnie to brzmi wiem ale zobaczenie tego o czym Ci wszyscy ludzie pisali było naprawdę bardzo emocjonujące. Czasem człowiek nie zdaje sobie sprawy gdy coś nas osobiście nie dotyczy  ale Ci którzy się tam znaleźli to ludzie tacy sami jak my. Mający marzenia, plany, obowiązki. Chodzili na piwo, popełniali błędy młodości, kochali, nienawidzili tak samo jak my. Tylko nie było im dane godnie żyć. Nie wiem czy wiecie ale przed Wojną to Warszawa była światową stolicą Żydów.  W Polsce było ich najwięcej na świecie ale wiecie po co Wam to pisze? W obozie każdy był sobie równy. Nie ważne czy Polak, Czech, Słowak, Katolik czy Żyd. Dla tych ludzi było to obojętne gdyż każdego z nich spotkał ten sam los a nawet tam chcieli mieć namiastkę "normalnego społeczeństwa". Więc niepotrzebne dyskusje od razu ucinam gdyż nie mają największego sensu. 

  Auschwitz to bardzo nowoczesne muzeum. Nie wiem jak wyglądało kiedyś ale teraz to miejsce z wieloma multimedialnymi wystawami, zdjęciami , interaktywnymi listami gdzie po wpisaniu w komputer na ścianie ukarze nam się zdjęcie osoby poszukiwanej. Każde Państwo którego obywatele zostali do obozów zagłady sprowadzeni posiada własną wystawę gdzie można poznać bliżej historię wielu osób. Są osobiste rzeczy więźniów, są odgłosy pociągów ale są też wystawy gdzie człowiek w ciszy bije się z myślami czy  naprawdę  człowiek jest w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi takie krzywdy.  Nie wspomnę tutaj o piecach do palenia zwłok czy komorach gazowych. 

  Dla mnie najbardziej emocjonalnym elementem wystaw było czytanie fragmentów pamiętnika Rutki Laskier, 14-letniej Żydówki, żyjącej w Getcie w Będzinie,  zamordowanej w komorze gazowej w Auschwitz- Birkenau. Jej pamiętnik ujrzał światło dzienne 60 lat po wydarzeniach w nim opisanych dzięki jej znajomej która kiedyś mieszkała w domu w którym Rutka ukryła pamiętnik. Naprawdę siedziałam i płakałam wtedy.  Film dokumentacyjny do obejrzenia tutaj.  Chociaż nie rozumiem dlaczego jej pamiętnik został oddany do Muzeum w Jerozolimie ale pewnie to większa polityka na której się nie znam. 


  Z informacji praktycznych co do samego zwiedzania trzeba pamiętać, że to miejsce zagłady  więc trzeba się ubrać odpowiednio. Najlepiej też na miejscu pojawić się z samego rana jeszcze przed otwarciem niż tłumy są ogromne  zwłaszcza w wąskich korytarzach budynków, My byliśmy latem, koło godz. 8 rano parking był już prawie  pełne a gdzie do południa. Wejście jest darmowe aczkolwiek wcześniej trzeba zamówić  bilet  on- line oraz go wydrukować.  Z obozu Auschwitz I do Auschwitz II - Birkenau można podjechać darmowym autobusem kursującym co 15 minut bądź gdy macie więcej wolnego czasu można także ten odcinek przejść piechotą. Dla odwiedzających samochodem informacja każdy z parkingów jest płatny. 

  My wybraliśmy opcję bez zestawu słuchawkowego oraz przewodnika i nie polecam Wam tego. Teoretycznie jest tam tyle ludzi, że można bez problemu przyłączyć się do innych grup z przewodnikiem (w pewnych momentach sami tak zrobiliśmy) aczkolwiek to wiąże się z tłumem na salach wystawowych. Widywałam ludzi którzy używali zestawu słuchawkowego  i mieli łzy w oczach więc pewnie mogli usłyszeć coś więcej niż my wyczytaliśmy z tablic.
Uważam, że wszystkim osobą pracującym  nad tym aby takie miejsca nie zostały zapomniane należą się podziękowanie i ogromne gratulacje bo to jak wygląda dzisiaj Muzeum Auschwitz to praca wielu osób która naprawdę nie idzie na marne. 

  A teraz co mnie boli... 
Boli mnie  zarabianie na wszystkim. Ja rozumiem sprzedaż książek, filmów  ale magnesy na lodówkę z bramą główną Auschwitz II ? Ludzie trzeba mieć jakieś granice. 
Boli mnie nie zainteresowanie tym co tam widzimy. Nie mówię tutaj o małych dzieciach ale o osobach dorosłych które śmieją się na widok zbiorowych toalet czy góry butów ludzi którzy stracili tam życie.  Nie mówię że ja jestem turystą doskonałym bo sama odwiedzając nowe miejsca nie biegam po muzeach,  nie szukam informacji o tym w którym roku dane miasto czy budynek powstało  ale ludzie to jest miejsce śmierci ponad MILIONA niewinnych osób .... 
Robienie zdjęć sobie. Zdjęcia budynków, wystaw uważam, że można robić. Nie wiadomo co będzie kiedyś a jakiś dokument z tego miejsca zostanie. Sama nie robiłam zdjęć wszędzie bo uważam, że w dobie internetu znajdziemy dużo zdjęć, lepszych niż moje a ja chciałam skupić się na tym co widziałam. Ale zdjęcia samemu sobie ? Na tle bramy przez którą przeszło tyle ludzi i już nigdy nie przeszli ponownie przez nią ? Zdjęcia pt "To ja a to ścieżka którą ludzie szli na pewną śmierć" - takie tam z wakacji? Teoretycznie takie miejsca to cmentarz, czy na normalnych cmentarzach też fundujecie sobie sesje zdjęciowe ? Przykro mi że mówię to poraz kolejny ale prym w tym teatrze wiodą Azjaci. Może dlatego, że ich ta tragedia nie dotknęła w takim stopniu ? A może dlatego, że już tacy są i każdemu z nas każde bardziej znane miejsce kojarzy się z biegającymi z aparatami Azjaci. 


Auschwitz I 







 Rok temu odwiedziłam obóz Gross Rosen w Rogoźnicy znajdujący się w moim regionie. 







 Cienie dzieci na ścianach bardzo symboliczne. 





 Blok 10  (zamknięty gdy ja tam byłam ) był miejscem eksperymentów obozowego ginekologa na kobietach. Wiele z nich było uśmiercanych na potrzeby sekcji zwłok. 


 Gdy my tym czasem ślepo dążymy do dziwnych ideałów. Piszę tutaj również o sobie. I proszę nie mylić zdrowej diety i dbania o sobie ale o głodówkach które często fundują sobie młode dziewczyny. 





Auschwitz II - Birkenau 














Książki które polecam przeczytać o tematyce holokaustu:
- "Lalki z getta" - Eva Weaver
- " Urodzeni by żyć" - Wendy Holden
- "Dziennik" - Anne Frank
- "Pamiętnik. Relacja o dorastaniu w warszawskim getcie" - Mary Berg 
- "Pamiętnik Rutki Laskier" - Rutka Laskier 
- "Ocalały" - Sam Pivnik